Dość często używam lakierów i jakieś dwa miesiące temu skusiłam się na zakup emalii Inglot O2M, tzw. oddychającego lakieru do paznokci. Postanowiłam spróbować.
Poniżej moja opinia na temat Inglot O2M Breathable Nail Enamel w kolorze 627.
Co mówi producent?
Nowość rynkowa, cała linia w nowej technologii - paznokcie oddychają pod bazą, lakierem, topem.
Technologia wykorzystuje polimer, który pierwotnie został opracowany dla soczewek kontaktowych.
Emalia ma zatem zwiększoną przepuszczalność tlenu i pary wodnej.
Prawidłowy cykl wzrostu paznokcia zakłócany jest przez zanieczyszczenia, stres, zmiany pór roku. Struktura głównego budulca paznokcia – kreatyny jest 10 razy bardziej przepuszczalna od skóry, potrzebuje cyrkulacji powietrza, a w szczególności tlenu. Wzrost zdrowego paznokcia zależny od stabilnego składu płytki paznokcia. Tradycyjny lakier ma zwartą formułę, co wpływa na oddychanie płytki paznokcia, dlatego marka Inglot użyła „przepuszczalnego polimeru”, który zwiększa udział tlenu. Oddychający lakier do paznokcia doskonale aplikuje się, daje piękne wykończenie i uczucie komfortu dla płytki paznokcia.
11 ml/0.37 US FL OZ
NIE ZAWIERA SZKODLIWEGO:
- toluenu
- formaldehydu
- ftalanu dibutylu (DBP)
- kamfory
NIE TESTOWANE NA ZWIERZĘTACH
Co mówię ja?
Pomyślałam sobie "Wow! Super, nowość wśród lakierów!" Kosztował nie mało jak na lakier, bo 32 zł, miałam nadzieję, że będzie genialny. Wcześniej używałam Bell Glam Wear Glossy Colour za niecałe 10 zł, nadal go mam i stosuję.
Opakowanie: Piękna buteleczka, stabilna, masywna, łatwo się otwiera. Trafili w mój gust, pierwsze, co pociągnęło mnie to tej serii lakierów to falkonik. Porównując z Bell, gdzie buteleczka jest dużo masywniejsza i zakręcanie dość toporne, Inglot w tej konkurencji jest niezwyciężony.
Aplikacja: Smukły, miękki pędzelek, ale też odpowiednio sprężysty. Dobrze się maluje, nabiera odpowiednią ilość lakieru. Sprawdza się. W przypadku lakieru Bell, właściwie też nie można mieć zastrzeżeń. Pędzelek trochę szerszy, ale też wygodny.
Krycie: Tutaj zaczynam trochę zawodzić się na Inglocie. Marka, którą bardzo lubię jeżeli chodzi o cienie do powiek, w tym temacie nie do końca odpowiada moim oczekiwaniom. Krycie średnie, trzeba stosować dwie warstwy, bo inaczej kolor nie jest jednolity, przebija. I tutaj też plus dla Bell, któremu wystarczy tylko jedna warstwa.
Kolory: Ja mam kolor nr 627. To jest odcień wpadający w miedź, jednak w buteleczce wygląda dużo lepiej niż na paznokciach. Ale o tym za chwilę. Inglot ma w swojej ofercie bardzo dużo kolorów w tej serii lakierów. Od pastelowych, przez bardzo żywe, po mocne, ciemne akcenty kolorystyczne, myślę, że nie skłamię, pisząc, że każda z nas znajdzie tam kolor dla siebie. W przypadku Bell już takiego ogromnego wyboru nie ma, znajdziemy tu kolory raczej klasyczne, bez zbędnych szaleństw, gama dużo mniejsza niż Inglot.
Połysk i wykończenie: Producent przekonuje o pięknym wykończeniu, hmm… nie zgodzę się. Faktycznie, po nałożeniu dwóch warstw kolor prezentuje się pięknie, migocze, połyskuje, super ! Ale już po pierwszym dniu zaczyna się robić matowy, tym samym nie wygląda już tak zjawiskowo, nie porównując już z kolorem z opakowania. Przy Bell tego problemu nie ma, kolor jest dokładnie taki, jak w butelce, nie zmienia się, nie matowieje. Wydając na lakier 32 zł spodziewałam się jednak, że będzie dużo lepszy od konkurencji. Ale nie.
Trwałość: No i dochodzimy do sprawy wg mnie przesądzającej o jakości lakieru Inglot O2M. Trwałość, a właściwie jej brak. Powyżej widzicie zdjęcie, które zrobiłam następnego dnia po malowaniu paznokci. Lakier się zwyczajnie wyciera. Rozumiem, że nie można wymagać idealnej trwałości, bo przecież wykonując codzienne czynności narażamy emalię na ubytki, ale wydaje mi się, że jeden dzień trwałości, to trochę za mało jak na lakier w tej cenie. Nie odpryskuje. I znów wrócę do Bell, który wytrzymuje na paznokciach bardzo długo, po tygodniu nie ma ani śladu zadrapań, odprysków, czy ubytków.
Podsumowanie
Może i to najnowsza technologia i paznokcie będą zdrowsze, będą oddychać, a płytka będzie piękniejsza. Cieszę się, że jest taki "zdrowszy" lakier, choć nie umiem odpowiedzieć, czy faktycznie ma on lepszy wpływ na stan moich paznokci niż inne, te "nieoddychające" lakiery. Szczerze? Nie zauważyłam różnicy.
Jestem natomiast trochę rozczarowana jakością lakierów Inglota, nie wiem, może próba stworzenia lakieru oddychającego ciągnie za sobą obniżenie trwałości lakieru.
Może też źle trafiłam i może inne kolory z tej serii sprawdzają się lepiej. Niemniej jednak, wolę zostać przy moim Bell, który sprawdza się w 100 % i kosztuje 10 zł.
Stosowałyście kiedyś lakier z tej serii? Może macie lepsze doświadczenia? Bardzo chętnie poczytam. Pozdrowienia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz